poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział 9 "Rewanż"

Rozdział dedykuję Miriam :)
I jeszcze jedno: czytasz? Komentuj!
Ja już znam zakończenie i wcale nie muszę go opublikować, a napisanie kilku zdań w formie opinii nie jest ciężką pracą. Co więcej, to dla mnie wsparcie ze strony czytelnika. Mogę też się poprawić, jeśli ktoś szczerze skrytykuje moje opowiadanie. W ten sposób również udowodnicie mi, że czytacie moje opowiadanie, a nie, że to tylko przypadkowe wejścia.
Dziękuję za uwagę, zapraszam do czytania :)


*

Kiedy zabrzmiał dzwonek obwieszający koniec ostatniej dla naszej klasy lekcji, wszyscy tłumnie skierowali się do wyjścia. Razem z Cerise opuściłyśmy budynek szkoły i ruszyłyśmy ku bramie. Zwykle nie znikałyśmy zaraz po lekcjach, tego dnia miałyśmy jednak plany. Byłyśmy już w parku, gdy nagle znikąd pojawiła się Amber ze swoją świtą.
- Jesteście zadowolone? - Warknęła blondynka. - Przez was zostałam zawieszona! Przez następny miesiąc nie będę chodziła do szkoły!
- Nie zwalaj na nas winy za swoje czyny. - Odpowiedziałam spokojnie.
- Ty. - Syknęła jadowicie. - Zapłacisz mi za to!
Podniosła rękę chcąc mnie uderzyć. Ale moja przyjaciółka była szybsza. Chwyciła jej nadgarstek i szarpnęła, wskutek czego Amber uderzyła plecami o najbliższe drzewo. Zaraz w odsieczy rzuciły się na nas jej koleżanki, ale one również nie zdążyły nic zrobić. Brunetka podcięła im nogi, przez co obie dziewczyny skończyły na ziemi. Potem uniknęła nadlatującej pięści miss plastiku, ponownie chwyciła jej nadgarstek i powaliła na ziemię.
- No słoneczko, coś Ci nie wyszło. - Podsumowała moja rozbawiona towarzyszka. - Wiesz, zanim kogoś napadniesz, to najpierw się upewnij, czy Ci nie odda.
Spojrzała się na mnie i nie widząc sprzeciwu z mojej strony uśmiechnęła się szeroko. Ja tylko wzruszyłam ramionami i ignorując wściekłe spojrzenia naszych niedoszłych katów wróciłyśmy do domu. Tam zostawiłyśmy książki biorąc tylko najpotrzebniejsze rzeczy, błękitnooka się przebrała, po czym podjechałyśmy autobusem pod sportowe liceum. Idealnie w momencie, kiedy powietrze przeciął znajomy dźwięk dzwonka. Ledwo przeszłyśmy przez bramę, gdy przez szkolne drzwi wyszedł nie kto inny, jak Dajan w otoczeniu kolegów. Kiedy nas zobaczył zatrzymał się zaskoczony, a potem z szerokim uśmiechem powiedział coś do znajomych i podszedł do nas.
- Cześć Cerise! Co tam u Ciebie?
- Wszystko w porządku. - Wyszczerzyła się. - To Marcelle, moja przyjaciółka.
- Miło mi.
- Tak, mi też. - On również wygiął swoje wargi w szerokim uśmiechu. - Co tu robicie?
- Wpadłyśmy Cię odwiedzić. - Odparła brunetka. - Poza tym musimy dokończyć nasz mecz! Nie może pozostać taki nierozstrzygnięty.
- Co prawda, to prawda. - Zaśmiał się. - Poczekacie tu chwilę? Pójdę tylko po torbę i możemy pójść na boisko, które jest tu niedaleko.
- Pewnie.
Kilka minut później Cerise i Dajan biegali po betonowej nawierzchni w jedną, to drugą stronę walcząc o pomarańczową piłkę. Ja liczyłam punkty. Wtedy też ktoś się do mnie dosiadł. Spojrzałam się na ów osobę, by po chwili obdarzyć ją lekkim uśmiechem.
- Witaj Jade. Co Cię tu sprowadza?
- Cześć. Wracałem ze szkoły, kiedy zobaczyłem, że Dajan z kimś gra. - Odparł. - Chciałem podejść i pogadać, gdy skończą, ale zauważyłem Ciebie. A Ty?
- Ta dziewczyna to moja przyjaciółka. - Skinęłam głową na brunetkę, która właśnie zdobyła dwa punkty. - Chciała odwiedzić Dajana, więc przyjechałam z nią. Znają się z klubu koszykówki. - Zanotowałam w myślach zmianę w wyniku.
- Wiesz, niedaleko jest też moje liceum.
- Wiem, Cerise mi powiedziała. - Uśmiechnęłam się z rozbawieniem. - Chcieli jak najszybciej zagrać, więc nie miałam jak podejść pod twoją szkołę.
- Rozumiem. - Odwzajemnił uśmiech. - Ale najważniejsze, że się spotkaliśmy. Jak tam klub ogrodników? Wszystko w porządku?
- Tak. Tylko że teraz tylko ja tam regularnie zaglądam. Iris tylko dostarcza nasiona, a ten chłopak, który też należał do klubu, przeniósł się do innej szkoły.
- A więc to tak. - Zamyślił się. - Wpadnę w przyszłym tygodniu.
- Dobrze.
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, dopóki Cerise i Dajan nie opadli wymęczeni obok nas. Ostatecznie ich dogrywka skończyła się ponownym remisem, ale że byli już zbyt zmęczeni, by kontynuować, obiecali sobie kolejny rewanż. We czwórkę pospacerowaliśmy trochę po okolicy, a około osiemnastej chłopcy odprowadzili nas na przystanek. Na pożegnanie pomachałyśmy im przez szybę. Pół godziny później wysiadłyśmy z autobusu i skierowałyśmy się do domu.
- Dostaniemy burę. - Stwierdziła brunetka widząc światło palące się z kuchni. - W końcu nie pojawiłyśmy się na obiedzie. - Westchnęła.
- Nie będzie tak źle.
Właścicielka rzeczywiście była niezadowolona, ale po krótkim kazaniu i zjedzeniu odgrzanego posiłku puściła nas do pokoju. Błękitnooka od razu poszła do łazienki, a ja zabrałam się za lekcje. Gdy wróciła padła na łóżko ani myśląc o szkolnych obowiązkach. Niespodziewanie mój telefon zaczął dzwonić. Zaskoczona wyciągnęłam urządzenie z torby i spojrzałam na wyświetlacz. Zmarszczyłam brwi widząc osobę, która usiłowała się ze mną skontaktować.
- To z domu. - Powiedziałam tylko widząc pytające spojrzenie przyjaciółki. - Słucham?
- Witaj Marcelle. - Odezwał się ojciec po drugiej stronie słuchawki. - Chciałbym z Tobą porozmawiać. Chodzi o Victora.
- Co z nim? - Poczułam, jak włosy jeżą mi się na karku.
- Jak wiesz, wyjechał z Anglii jakiś czas temu, żeby przygotować się do objęcia stanowiska po ojcu, kiedy ten już przejdzie na emeryturę. Kilka dni temu ojciec do niego zadzwonił i powiadomił o jego zaręczynach z Severine. Od tamtego czasu nie daje znaku życia.
- Zaręczynach? - Powtórzyłam czując, jak zalewa mnie fala gniewu. - Żartujesz sobie ze mnie? Dobrze wiesz, że on jej nie kocha i nie chce z nią być!
- Doskonale o tym wiem. - Odparł spokojnie mój ojciec. - I wiem, że chcesz dla niego jak najlepiej. Dlatego mam dla Ciebie propozycję.
W milczeniu wysłuchałam tego, co ojciec miał mi do powiedzenia. Nie słysząc odpowiedzi z mojej strony powiedział tylko, że da mi czas do namysłu, po czym się rozłączył. Zaciskając usta w wąską linię nie ruszałam się jeszcze przez chwilę. Dopiero, kiedy Cerise zaniepokoiła się moim bezruchem, odłożyłam telefon na biurko i wzięłam głęboki wdech. Spojrzałam się na moją przyjaciółkę, która już wyraźnie zdenerwowana moim zachowaniem usiadła spięta na łóżku.
- Co się dzieje? - Zapytała.
- Jest źle. - Odpowiedziałam. - Victor, wbrew swojej woli, został zaręczony z Severine. Od kiedy się o tym dowiedział nikt nic nie wie na temat jego pobytu.
- O cholera. - Brunetka spochmurniała na twarzy. - Musimy coś zrobić. Tylko co?
- Ojciec złożył mi pewną propozycję. - Odparłam w zamyśleniu wyglądając za okno. - Ale najpierw muszę ją dokładnie przemyśleć, zanim Ci o niej powiem.
- W porządku. - Westchnęła. - Daj znać, jak już coś wymyślisz.
*
Poniedziałek. Razem z błękitnooką stałyśmy przed wejściem na basen czekając na resztę. Cały czas męczyła mnie ta sprawa z Victorem. Razem z Cerise usiłowałyśmy skontaktować się z nim przez cały weekend, ale przepadł, jak kamień w wodę. Byłam tak rozkojarzona, że brunetka musiała cały czas mnie pilnować, bym nie zgubiła się gdzieś po drodze. Moje myśli zajęło jednak co innego, kiedy już w stroju kąpielowym stałam razem zresztą klasy w pobliżu wgłębienia zapełnionego chlorowaną wodą.
- No dobrze, młodzieży! - Nauczyciel entuzjastycznie klasnął w dłonie. - Mam na imię Borys i będę odpowiedzialny za was w czasie zajęć na basenie. Zacznijmy od tego, które z was nie umie pływać? - Obrzucił naszą grupę badawczym spojrzeniem.
Zerknęłam nerwowo na przyjaciółkę. Ta tylko uśmiechnęła się pokrzepiająco. Westchnęłam zrezygnowana, nieco niezadowolona, że tylko ja z całego towarzystwa nie posiadam tej, jak się okazuje, powszechnej umiejętności.
- Ja, proszę pana. - Odezwałam się.
- To nic takiego, szybko się nauczysz. - Zapewnił mnie tryskając energią. - Ktoś jeszcze?
- J-ja. - Odezwała się nieśmiało Violetta.
W duchu odetchnęłam z ulgą. Jednak nie będę sama.
- Czy to wszyscy? - Zrobił krótką pauzę. - Dobrze. W takim razie pozostali mają przepłynąć dziesięć basenów, a panie zapraszam na tor pierwszy.

3 komentarze:

  1. Dzieki za dedykacje... jestem wzruszona C':
    Rozdzial super i nareszcie akcja nabiera tempa!!
    Z niecierpliwoscia czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. *u* Zapowiada się ciekawie ^^ Czemu mam wrażenie, że jeśli chodzi o tą propozycję, to chodzi o ślub Marcelle z Victorem? xD
    *Bije mi na dekiel nie przejmuj się*
    Czekam na następny, życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg! Jade i Dajan.... jak ja się cieszę że są! I co do propozycji ojca Marcelle zgadzam się z Paulą. Czytam dalej!

    OdpowiedzUsuń