niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 8 "Bransoletka"

Witajcie drodzy czytelnicy! Bardzo przepraszam was za zwłokę, rozdział miał być wczoraj, ale z pewnych powodów osobistych nie byłam w stanie go wstawić. Jednak następny, czyli dziewiąty, będzie już jutro. Dziękuję za uwagę i zapraszam do czytania.

*

- Jest! - Zawołałam podekscytowana trzymając znalezisko w dłoni.
- Co masz?
- Bransoletkę.
Przyglądałyśmy się jej chwilę w milczeniu. Złotą obręcz zdobiły trzy turkusowe perły. Biżuteria kojarzyła mi się z kimś, kogo już znałam, ale moje rozmyślania przerwał głośny stukot obcasów na korytarzu. Cerise zareagowała pierwsza. Pchnęła mnie w stronę szafek i zmusiła, bym kucnęła chowając się jednocześnie za jasnobrązowym fotelem. Sama padła na ziemię za sofą i błyskawicznie wyciągnęła telefon. Napisała krótką wiadomość. Chwilę później w zamku zgrzytnął klucz i do pomieszczenia dotarły charakterystyczne dźwięki ze szkolnego korytarza. Nim jednak ktokolwiek zdążył wejść do pomieszczenia z zewnątrz dobiegł nas krzyk. Osoba stojąca w drzwiach zaklęła cicho pod nosem i zamknęła drzwi oddalając się od pokoju nauczycielskiego. Po tym w ekspresowym tempie opuściłyśmy miejsce, gdzie zwykle nauczyciele spędzali wolne przerwy i okienka, czym prędzej udając się na dziedziniec.
Po krótkim rozeznaniu okazało się, że w trakcie wojny na balony z wodą „ktoś” trafił w miss naszej szkoły. Makijaż obficie spływał z twarzy blondynki brudząc jej drogą bluzkę. Jej obstawa rozpaczliwie próbowała to naprawić, ale na nic się to zdało. Gruba warstwa pudru, podkładu i całej reszty bez wysiłku pokonywała nawilżane chusteczki do demakijażu. Cerise parsknęła śmiechem i pokazała uniesiony kciuk szkolnemu buntownikowi, który w odpowiedzi uśmiechnął się niewinnie. Kiedy tłum w końcu się rozszedł razem z brunetką podeszłyśmy do czerwonowłosego diabła.
- Kto ją trafił? - Zapytała.
- Jakiś kurdupel. - Wzruszył ramionami. - Gdybyś widziała biedaka, gdy na niego krzyczała. Wyglądał, jakby widział upiora.
- To poniekąd prawda. - Odparła błękitnooka.
- Jak widzę, to Tobie zawdzięczamy nienakrycie nas w pokoju nauczycielskim. - Zwróciłam się do chłopaka. - Dziękuję.
Ten w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami. Wiedziałam, że nie zrobił tego dla mnie, ani nawet dla mojej towarzyszki, tylko wykorzystał okazję jako pretekst do wywołania większego zamieszania, ale i tak byłam mu wdzięczna.
- Pójdę spotkać się z Natanielem. Mam podejrzanego i muszę to z nim skonsultować. - Oznajmiłam. - Nie rób nic głupiego. - Dodałam wbijając swoje spojrzenie w moją przyjaciółkę.
- Dobra, postaram się. - Przewróciła oczami.
Pokręciłam głową i wróciłam do budynku. Głównego gospodarza zauważyłam w momencie, kiedy uspokajał rozhisteryzowaną siostrę. Byłam w pełni świadoma, że są rodzeństwem, ale wciąż było to dla mnie trudne do pojęcia. Gdy w końcu blondyn zostawił dziewczynę i skierował się do pokoju gospodarzy szybkim krokiem podążyłam za nim. Weszłam do pomieszczenia zaraz za nim i przekręciłam klucz w drzwiach, by nikt nam nie przeszkadzał. Chłopak spojrzał się na mnie zdumiony.
- Gdyby ktoś tu wszedł i usłyszał, o czym rozmawiamy, to nie skończyłoby się dobrze. Nie sądzisz? - Kiedy skinął głową wyciągnęłam z kieszeni biżuterię. - Znalazłam to w pokoju gospodarzy. Poznajesz może?
- Jakbym już ją widział. - Zmarszczył brwi.
- Powiedziałabym, że na pewno. Należy do Amber.
- Skąd...?
- Na początku też nie wiedziałam, skąd ją kojarzę. Wtedy jednak przypomniałam sobie nasze pierwsze spotkanie z twoją siostrą. Machała ręką, pragnąc w ten sposób podkreślić wagę swoich słów, jednak właśnie dlatego zapamiętałam tą bransoletkę. - Spojrzałam się prosto w jego złote tęczówki. - Co zamierzasz z tym zrobić, główny gospodarzu?
Dałam wyraźny nacisk na jego szkolny status. Chciałam mu dać tym do zrozumienia, że nie mógł przedkładać swoich uczuć do siostry nad swoje obowiązki. Spochmurniał. Bez słowa podałam chłopakowi przedmiot i wycofałam się do drzwi.
- Mam nadzieję, że się na Tobie nie zawiodę. - Powiedziałam, po czym opuściłam pokój.
Na następnej długiej przerwie postanowiłam przejść się do biblioteki. Cisza, jaka tam panowała. Zapach, jaki się tam unosił. Widok regałów uginających się pod ciężarem obszernych ksiąg. To wszystko wprawiało mnie w melancholijny nastrój. Moja ukochana Anglia. Tak ciężko było mi się z nią rozstać.
Nie uszłam jednak nawet dwóch kroków, jak omal nie zaliczyłam widowiskowej gleby potykając się o ciemnozielony zeszyt leżący na ziemi. Podniosłam przedmiot i przyjrzałam mu się uważnie. Byłam pewna, że już go widziałam. Przed oczami stanął mi widok Lysandra siedzącego w szkolnym ogrodzie i pochylającego się nad swoich notatnikiem. Musiał go zgubić. Po oględzinach zasobów bibliotecznych w końcu zdecydowałam się „Makbeta”.
Opuszczając bibliotekę zerknęłam na zegarek. Miałam jeszcze dużo czasu, postanowiłam więc pójść do klubu ogrodników. Choć biblioteka wydawała się być idealnym miejscem do czytania, zdecydowanie preferowałam przebywanie w zaciszu na świeżym powietrzu.
Nikogo nie zastałam, co przyjęłam z zadowoleniem. Mogłam w spokoju zagłębić się w historię napisaną przez Williama Shakespeara. Jednak nie na długo. Ledwie skończyłam pierwszy Akt, kiedy do ogrodu wszedł nikt inny, jak właściciel zagubionego notatnika.
- Witaj ponownie. - Odezwałam się wyrywając chłopaka z zamyślenia.
- Witaj. - Chłopak rozglądał się uważnie dookoła.
- Szukasz może tego? - Wyciągnęłam zeszyt z ciemnozieloną okładką. - Znalazłam go w bibliotece. Miałam zamiar Ci go oddać przy najbliższym spotkaniu.
- Dziękuję. - Odebrał swoją własność. - Przeczytałaś go?
- Nie. Z zasady nie czytam cudzych rzeczy. Dlaczego pytasz?
- Cieszę się, że uszanowałaś moją prywatność. - Usiadł obok mnie i zerknął na książkę, którą trzymałam w rękach. - Makbet?
- Tak. - Przymknęłam oczy przywołując wspomnienia. - Lubię ją. Opowiada o żądzy władzy, tak obecnej w dzisiejszych czasach, do której ludzie podążają po trupach. Czasy są inne, poglądy się zmieniły, a ludzie wciąż pozostają tacy sami. - Uśmiechnęłam się smutno. - Tacy sami. - Powtórzyłam szeptem niemal tak cichym, jak szelest liści poruszanych na wietrze. Wzdrygnęłam się zaskoczona, kiedy ciszę przeszył charakterystyczny dźwięk dzwonka. - Już tak późno? Musimy się pospieszyć, jeśli chcemy zdążyć na lekcje.
- Masz rację. Chodźmy.
Lysander pierwszy był na nogach i podał mi rękę, żeby pomóc mi wstać. Skorzystałam z pomocy. Rozdzieliliśmy się jednak na szkolnym korytarzu. Miałam już wejść do klasy, kiedy dostrzegłam, jak coś wystaje zza szafek. Wiedziona instynktem wyciągnęłam ów rzecz. Moim oczom ukazała się beżowa koperta ze sprawdzianami. Zamrugałam zaskoczona. To tu je ukryła.
- Cóż, czasami lepiej ukryć coś na wierzchu. - Mruknęłam.
Złapałam Nataniela przed klasą i wręczyłam mu znalezisko.
- Jesteś niesamowita! - Zakrzyknął chłopak. - Dziękuję Ci bardzo, Marcelle! Jestem twoim dłużnikiem! - Dodał uśmiechając się z ulgą.
- Co zamierzasz?
- Odłożę je do pokoju nauczycielskiego w inne miejsce, niż tam, gdzie pierwotnie były przechowywane. Pomyślą, że ktoś je po prostu przełożył.
- A co z Amber? To nie może jej ujść na sucho.
- Wymyślę coś, za co zostanie zawieszona.
- Jeśli uważasz, że taka kara jest wystarczająca. - Zerknęłam na drzwi. - Pójdę już.
Odwróciłam się i szybko weszłam do klasy. Przeprosiłam za spóźnienie i usiadłam na swoim miejscu. Pan Frazowski w końcu poskromił klasę i zaczął rozdawać uczniom kartki.
- Od jutra zamiast w-f'u, będziecie mieli baseny, do końca roku. Musicie przynieść podpisane zgody na poniedziałek. Nie zapomnijcie, to ważne. - Rozległy się jęki niezadowolenia. - To odgórne polecenie od dyrektorki. Basen jest obowiązkowy. - Dodał, jakby chciał się obronić przed pełnymi wyrzutu spojrzeniami.

- Nie wiem, w czym rzecz. - Odezwała się Cerise. - Basen to fajna sprawa. - Uśmiechnęła się szeroko chowając kartkę do torby.

2 komentarze:

  1. Jest pierwszy komentarz! :D
    Hmm... rozdzial super oczywiscie
    Tak sie w sumie teraz zaczelam zastanawiac co bedzie jak wroci Kentin
    Moze Marcelle bedzie z nim?
    Czekam na twoje pomysly bo jestes super!! ^^
    A i jeszcze jedno
    Juuuuhuuuu
    Juz jutro next!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosko! Jak ja tęskniłam za twoim blogiem! Tym razem (nie mam pojęcia dlaczego) to Kastiel najbardziej przyciągnął moją uwagę! Lecę do kolejnego rozdziału! ;-)

    OdpowiedzUsuń