czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 7 "Klucz"

Rozdział dedykuję Natalii M. Cieszę się, że moje opowiadanie wciąż Ci się nie znudziło :)

*

Piątek. To słowo powtarzane było na każdym kroku. Licealiści przechadzający się po szkolnym korytarzu dyskutowali zawzięcie o swoich planach. Ja i Cerise miałyśmy już pewien zarys, dlatego stałyśmy pod klasą i obserwowałyśmy mijający nas tłum. Czekałyśmy na pierwszą lekcję, jaką była historia.
- Hej dziewczyny. - Podeszła do nas Iris. - Słyszałyście?
- O czym? - Zapytała brunetka unosząc pytająco brwi.
- Ktoś pomazał Amber szafkę czerwonym sprayem i zaginęły sprawdziany. - Odpowiedziała. - Dyrektorka jest wściekła. A wszystko odbiło się na Natanielu, bo on jako jedyny z uczniów posiada klucze do pokoju nauczycielskiego.
- To oznacza, że testy będą odwołane? - Zapytała moja przyjaciółka jednocześnie uśmiechając się z satysfakcją na wzmiankę o szafce.
- Cerise. - Spojrzałam na nią z dezaprobatą, po czym zwróciłam swoje spojrzenie na rudowłosą. - Wiesz coś więcej na ten temat?
- Nie. Przykro mi.
- W porządku. Dzięki.
Zamyśliłam się. Zastanawiałam się, kto mógł ukraść sprawdziany.
- Chcesz je znaleźć, prawda? - Jęknęła błękitnooka.
- Owszem. A Ty mi pomożesz. - Uśmiechnęłam się. To nie był wesoły uśmiech.
- Jasne. Tylko już się tak nie uśmiechaj. - Wzdrygnęła się.
Skinęłam głową, po czym zaczęłam wypatrywać blond czupryny Nataniela. Nie odnalazłam jednak jego osoby na korytarzu. Zerknęłam na zegarek na lewym nadgarstku. Miałyśmy jeszcze dziesięć minut. Poprawiłam torbę na ramieniu i ruszyłam w stronę gabinetu gospodarza. Brunetka bez słowa powlekła się za mną. Znalazłam go, cóż za zaskoczenie, w pokoju gospodarzy. Siedział zgarbiony przy swoim biurku opierając czoło na splecionych palcach.. Na jego prawym ramieniu leżała dłoń Melanii w geście pocieszenia. Choć uśmiechnęła się do nas uprzejmie, przez jej oczy przebijała wyraźna irytacja.
- Podnieś głowę, Natanielu. - Odezwałam się podchodząc do biurka. - Przyszłyśmy Ci pomóc odnaleźć zaginione sprawdziany.
- I jak chcesz je znaleźć? - Zapytał strącając dłoń szatynki i opierając się o oparcie obrotowego krzesła. - Wiesz chociaż, kto za tym stoi?
- Nie. Ale się dowiem. - Odparłam spokojnie. - Domyślasz się, kto mógł to zrobić?
- Nie wiem. - Pokręcił głową, rzucając ukradkowe spojrzenie Melanii, która odeszła do swojego biurka. - Nigdy wcześniej nie zgubiłem kluczy.
Patrzył prosto w moje oczy. Chciał przypomnieć mi wczorajsze wydarzenia. Chodziło mu o klucze, które zwędził nasz szkolny buntownik.
- Kiedy zauważyłeś ich brak? - Spytałam.
- Dziś rano.
- Czyli wczoraj wieczorem jeszcze były?
- Tak. - Przyznał z wahaniem. Teraz i on wiedział, że to nie mógł być Kastiel.
- Dobrze. Wobec tego pójdziemy ich poszukać. - Skierowałam się do drzwi. - Później chciałabym jeszcze z Tobą porozmawiać, Natanielu. - Rzuciłam wychodząc z pomieszczenia.
Gdy wyszłyśmy na korytarz Cerise chichotała cicho pod nosem. Spojrzałam się na nią z uniesionymi brwiami. Nie rozumiałam, co ją tak bawiło. Zwłaszcza, że jeszcze chwilę temu niechętnie podążała za mną ze świadomością, co planuję.
- Melania wyglądała, jakby chciała Cię zasztyletować. - Oznajmiła. - Zwłaszcza, kiedy wychodząc powiedziałaś, że chciałabyś jeszcze porozmawiać z Natanielem, a on spalił cegłę słysząc, kiedy wymówiłaś jego imię. - Jej wargi rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
- Zazdrość to rzecz naturalna, ale czasami trzeba po prostu odpuścić. - Mruknęłam.
Nie miałyśmy już czasu, musiałyśmy lecieć na lekcje. Jednak od razu na pierwszej długiej przerwie wyruszyłyśmy na poszukiwania zaginionych kluczy. Dokładnie przeszukałyśmy cały korytarz i dziedziniec. Kastiel z rozbawieniem obserwował nasze poczynania, jednak się nie wtrącał. Wyraźnie bawiło go, jak biegamy w tą i z powrotem. W końcu Cerise padła zmęczona na ławkę obok niego.
- Wybacz Marcelle, ale nie mam już siły szukać tego cholernego klucza.
- Klucza? - Brwi chłopaka poszybowały w górę.
- Tak. Od pokoju nauczycielskiego. Nataniel je zgubił, a później zaginęły sprawdziany i on został oskarżony o ich zniknięcie. - Odpowiedziałam. - Znalazłeś jakieś, poza tymi, które już wiemy, że masz?
- Nie. Sprawdziany mnie nie obchodzą, więc nie mam żadnego celu w ich zniknięciu.
- Nie podejrzewałam Cię. - Westchnęłam. - Dobra, dalej poszukam sama.
Odwróciłam się i przygryzając wargę w zamyśleniu udałam się do klubu ogrodników, żeby móc w spokoju pomyśleć. Zastanawiałam się, gdzie mogły być. Spochmurniałam na myśl, że złodziej mógłby trzymać je cały czas przy sobie.
Na miejscu zaskoczona dostrzegłam białowłosego chłopaka, którego poznałam wczoraj. Wokalista z zespołu Kastiela. Siedział na murku otoczony masą roślin pochylając się nad notatnikiem, który trzymał na kolanach.
- Witaj. - Przywitałam się.
- Witaj. - Podniósł swoje spojrzenie na moją osobę. - Co Cię tu sprowadza?
- Poszukiwania zaginionego klucza. Poza tym należę do klubu ogrodników, także będę tu częstym gościem. - Odparłam. - Piszesz piosenkę?
- Tak. - Uniósł brwi. - Chodzi o klucz do pokoju gospodarzy?
- Owszem. Widziałeś go?
- Znalazłem jakiś pod tą doniczką. - Wskazał na jedną z roślin. - Nie wiem, czy to ten, ale zawsze możesz sprawdzić.
- Dziękuję. - Zmarszczyłam brwi w zamyśleniu. - Widziałeś tu kogoś, gdy tu przyszedłeś?
- Niestety.
- Trudno. Jeszcze raz dziękuję.
- Gdybyś jeszcze potrzebowała pomocy, daj mi znać.
W odpowiedzi skinęłam jedynie głową. Schowałam klucze do kieszeni i szybkim krokiem pomaszerowałam w stronę budynku szkoły. Po drodze dostrzegłam, jak Cerise przepycha się z Kastielem, oczywiście dla zabawy. Uśmiechnęłam się lekko. Dawno nie widziałam, jak tak szczerze się śmieje. Odpędziłam jednak rozpraszające myśli i jak burza wpadłam do pokoju gospodarzy. W środku był tylko blondyn.
- To te? - Podałam chłopakowi znalezisko.
- Tak! - Zerwał się z krzesła. - Gdzie były?
- W klubie ogrodników. Złodziej prawdopodobnie je tam porzucił. - Spojrzałam się badawczo na głównego gospodarza. - Teraz musimy iść zbadać miejsce przestępstwa.
- Chyba żartujesz? - Pobladł. - Nie ma mowy! Jeśli dyrektorka nas nakryje...
- W porządku, pójdę sama. - Zirytowałam się. - Chcesz naleźć sprawdziany i winowajcę, czy nie? - Dodałam widząc, że się waha.
- Dobrze. Dyrektorka niedawno wróciła do swojego gabinetu. - Rzucił mi niepewne spojrzenie. - Co zrobisz, jak Cię złapie?
- Coś wymyślę.
Wyszliśmy na korytarz z impetem wpadłam na nikogo innego, jak moją przyjaciółkę. Ta w ostatniej chwili mnie złapała ratując od bliskiego spotkania z ziemią. Szybko się poprawiłam i rzuciłam jej pytające spojrzenie.
- Czułam, że chcesz zrobić coś ryzykownego, więc jestem. - Wyszczerzyła się. - Specjalista od załatwiania spraw w sposób niekonwencjonalny, do usług.
- Musimy wejść do pokoju nauczycielskiego poszukać poszlak. - Odparłam z uśmiechem. Co, jak co, ale na Cerise zawsze mogłam polegać. - Idziesz ze mną?
- Jeszcze pytasz? - Zaśmiała się.
Nataniel rzucił nam niepewne spojrzenie. Nie podzielał naszego entuzjazmu. Nie dziwiłam mu się. Szybko otworzył nam pokój i czym prędzej się zmył, pragnąc uciec jak najdalej od kłopotów związanych ze sprawdzianami.
- Poszukaj przy kanapie i stoliku, a ja poszukam przy szafkach. - Rzuciłam, od razu kierując się w stronę metalowych mebli.

4 komentarze:

  1. Boosko ;-) a Nataniel to tchorz i go nie lubiem:-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do akcji: Kastiel i Cerise wyraźnie mają sie ku sb. Oby tak dalej :-P.
      Po tym rozdziale jestem ciekawa czy Marcelle czytnie akta Lysandra! Dodawaj nn jak najszybciej!

      Usuń
  2. Zgadzam się
    Ahhh... Cerise i Kastiel byliby słoską parą!
    Tak jak Marcelle i Lysio <3
    Co do Nata niech będzie z tą swoją Melanią i się do Marcelle nie przystawia
    Hahaha mam nadzieję, że postarasz się jeśli chodzi o rozmowę z Amber (licze bardzo na Cerise ^^)
    Szybko proszę o nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpadłam nie dawno i zostaję do końca.
    Kurde... teraz użalam się nad swoją głupotą. Czemu nie znalazłam wcześniej tego bloga? Ugh.
    Pięknie piszesz! Dobrze się czyta i w ogóle. :)
    Koleżanka z góry już napisała to co i ja napisać chciałam więc w sumie powtarzać się nie będę.
    Czekam na ciąg dalszy!
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń