Rozdział dedykuję Natalii M. Cieszę się, że moje opowiadanie wciąż Ci się nie znudziło :)
*
Piątek. To słowo
powtarzane było na każdym kroku. Licealiści przechadzający się
po szkolnym korytarzu dyskutowali zawzięcie o swoich planach. Ja i
Cerise miałyśmy już pewien zarys, dlatego stałyśmy pod klasą i
obserwowałyśmy mijający nas tłum. Czekałyśmy na pierwszą
lekcję, jaką była historia.
- Hej dziewczyny. -
Podeszła do nas Iris. - Słyszałyście?
- O czym? -
Zapytała brunetka unosząc pytająco brwi.
- Ktoś pomazał
Amber szafkę czerwonym sprayem i zaginęły sprawdziany. -
Odpowiedziała. - Dyrektorka jest wściekła. A wszystko odbiło się
na Natanielu, bo on jako jedyny z uczniów posiada klucze do pokoju
nauczycielskiego.
- To oznacza, że
testy będą odwołane? - Zapytała moja przyjaciółka jednocześnie
uśmiechając się z satysfakcją na wzmiankę o szafce.
- Cerise. -
Spojrzałam na nią z dezaprobatą, po czym zwróciłam swoje
spojrzenie na rudowłosą. - Wiesz coś więcej na ten temat?
- Nie. Przykro mi.
- W porządku.
Dzięki.
Zamyśliłam się.
Zastanawiałam się, kto mógł ukraść sprawdziany.
- Chcesz je
znaleźć, prawda? - Jęknęła błękitnooka.
- Owszem. A Ty mi
pomożesz. - Uśmiechnęłam się. To nie był wesoły uśmiech.
- Jasne. Tylko już
się tak nie uśmiechaj. - Wzdrygnęła się.
Skinęłam głową,
po czym zaczęłam wypatrywać blond czupryny Nataniela. Nie
odnalazłam jednak jego osoby na korytarzu. Zerknęłam na zegarek na
lewym nadgarstku. Miałyśmy jeszcze dziesięć minut. Poprawiłam
torbę na ramieniu i ruszyłam w stronę gabinetu gospodarza.
Brunetka bez słowa powlekła się za mną. Znalazłam go, cóż za
zaskoczenie, w pokoju gospodarzy. Siedział zgarbiony przy swoim
biurku opierając czoło na splecionych palcach.. Na jego prawym
ramieniu leżała dłoń Melanii w geście pocieszenia. Choć
uśmiechnęła się do nas uprzejmie, przez jej oczy przebijała
wyraźna irytacja.
- Podnieś głowę,
Natanielu. - Odezwałam się podchodząc do biurka. - Przyszłyśmy
Ci pomóc odnaleźć zaginione sprawdziany.
- I jak chcesz je
znaleźć? - Zapytał strącając dłoń szatynki i opierając się o
oparcie obrotowego krzesła. - Wiesz chociaż, kto za tym stoi?
- Nie. Ale się
dowiem. - Odparłam spokojnie. - Domyślasz się, kto mógł to
zrobić?
- Nie wiem. -
Pokręcił głową, rzucając ukradkowe spojrzenie Melanii, która
odeszła do swojego biurka. - Nigdy wcześniej nie zgubiłem kluczy.
Patrzył prosto w
moje oczy. Chciał przypomnieć mi wczorajsze wydarzenia. Chodziło
mu o klucze, które zwędził nasz szkolny buntownik.
- Kiedy zauważyłeś
ich brak? - Spytałam.
- Dziś rano.
- Czyli wczoraj
wieczorem jeszcze były?
- Tak. - Przyznał
z wahaniem. Teraz i on wiedział, że to nie mógł być Kastiel.
- Dobrze. Wobec
tego pójdziemy ich poszukać. - Skierowałam się do drzwi. -
Później chciałabym jeszcze z Tobą porozmawiać, Natanielu. -
Rzuciłam wychodząc z pomieszczenia.
Gdy wyszłyśmy na
korytarz Cerise chichotała cicho pod nosem. Spojrzałam się na nią
z uniesionymi brwiami. Nie rozumiałam, co ją tak bawiło.
Zwłaszcza, że jeszcze chwilę temu niechętnie podążała za mną
ze świadomością, co planuję.
- Melania
wyglądała, jakby chciała Cię zasztyletować. - Oznajmiła. -
Zwłaszcza, kiedy wychodząc powiedziałaś, że chciałabyś jeszcze
porozmawiać z Natanielem, a on spalił cegłę słysząc, kiedy
wymówiłaś jego imię. - Jej wargi rozciągnęły się w szerokim
uśmiechu.
- Zazdrość to
rzecz naturalna, ale czasami trzeba po prostu odpuścić. -
Mruknęłam.
Nie miałyśmy już
czasu, musiałyśmy lecieć na lekcje. Jednak od razu na pierwszej
długiej przerwie wyruszyłyśmy na poszukiwania zaginionych kluczy.
Dokładnie przeszukałyśmy cały korytarz i dziedziniec. Kastiel z
rozbawieniem obserwował nasze poczynania, jednak się nie wtrącał.
Wyraźnie bawiło go, jak biegamy w tą i z powrotem. W końcu Cerise
padła zmęczona na ławkę obok niego.
- Wybacz Marcelle,
ale nie mam już siły szukać tego cholernego klucza.
- Klucza? - Brwi
chłopaka poszybowały w górę.
- Tak. Od pokoju
nauczycielskiego. Nataniel je zgubił, a później zaginęły
sprawdziany i on został oskarżony o ich zniknięcie. -
Odpowiedziałam. - Znalazłeś jakieś, poza tymi, które już wiemy,
że masz?
- Nie. Sprawdziany
mnie nie obchodzą, więc nie mam żadnego celu w ich zniknięciu.
- Nie podejrzewałam
Cię. - Westchnęłam. - Dobra, dalej poszukam sama.
Odwróciłam się i
przygryzając wargę w zamyśleniu udałam się do klubu ogrodników,
żeby móc w spokoju pomyśleć. Zastanawiałam się, gdzie mogły
być. Spochmurniałam na myśl, że złodziej mógłby trzymać je
cały czas przy sobie.
Na miejscu
zaskoczona dostrzegłam białowłosego chłopaka, którego poznałam
wczoraj. Wokalista z zespołu Kastiela. Siedział na murku otoczony
masą roślin pochylając się nad notatnikiem, który trzymał na
kolanach.
- Witaj. -
Przywitałam się.
- Witaj. - Podniósł
swoje spojrzenie na moją osobę. - Co Cię tu sprowadza?
- Poszukiwania
zaginionego klucza. Poza tym należę do klubu ogrodników, także
będę tu częstym gościem. - Odparłam. - Piszesz piosenkę?
- Tak. - Uniósł
brwi. - Chodzi o klucz do pokoju gospodarzy?
- Owszem. Widziałeś
go?
- Znalazłem jakiś
pod tą doniczką. - Wskazał na jedną z roślin. - Nie wiem, czy to
ten, ale zawsze możesz sprawdzić.
- Dziękuję. -
Zmarszczyłam brwi w zamyśleniu. - Widziałeś tu kogoś, gdy tu
przyszedłeś?
- Niestety.
- Trudno. Jeszcze
raz dziękuję.
- Gdybyś jeszcze
potrzebowała pomocy, daj mi znać.
W odpowiedzi
skinęłam jedynie głową. Schowałam klucze do kieszeni i szybkim
krokiem pomaszerowałam w stronę budynku szkoły. Po drodze
dostrzegłam, jak Cerise przepycha się z Kastielem, oczywiście dla
zabawy. Uśmiechnęłam się lekko. Dawno nie widziałam, jak tak
szczerze się śmieje. Odpędziłam jednak rozpraszające myśli i
jak burza wpadłam do pokoju gospodarzy. W środku był tylko
blondyn.
- To te? - Podałam
chłopakowi znalezisko.
- Tak! - Zerwał
się z krzesła. - Gdzie były?
- W klubie
ogrodników. Złodziej prawdopodobnie je tam porzucił. - Spojrzałam
się badawczo na głównego gospodarza. - Teraz musimy iść zbadać
miejsce przestępstwa.
- Chyba żartujesz?
- Pobladł. - Nie ma mowy! Jeśli dyrektorka nas nakryje...
- W porządku,
pójdę sama. - Zirytowałam się. - Chcesz naleźć sprawdziany i
winowajcę, czy nie? - Dodałam widząc, że się waha.
- Dobrze.
Dyrektorka niedawno wróciła do swojego gabinetu. - Rzucił mi
niepewne spojrzenie. - Co zrobisz, jak Cię złapie?
- Coś wymyślę.
Wyszliśmy na
korytarz z impetem wpadłam na nikogo innego, jak moją przyjaciółkę.
Ta w ostatniej chwili mnie złapała ratując od bliskiego spotkania
z ziemią. Szybko się poprawiłam i rzuciłam jej pytające
spojrzenie.
- Czułam, że
chcesz zrobić coś ryzykownego, więc jestem. - Wyszczerzyła się.
- Specjalista od załatwiania spraw w sposób niekonwencjonalny, do
usług.
- Musimy wejść do
pokoju nauczycielskiego poszukać poszlak. - Odparłam z uśmiechem.
Co, jak co, ale na Cerise zawsze mogłam polegać. - Idziesz ze mną?
- Jeszcze pytasz? -
Zaśmiała się.
Nataniel rzucił
nam niepewne spojrzenie. Nie podzielał naszego entuzjazmu. Nie
dziwiłam mu się. Szybko otworzył nam pokój i czym prędzej się
zmył, pragnąc uciec jak najdalej od kłopotów związanych ze
sprawdzianami.
- Poszukaj przy
kanapie i stoliku, a ja poszukam przy szafkach. - Rzuciłam, od razu
kierując się w stronę metalowych mebli.
Boosko ;-) a Nataniel to tchorz i go nie lubiem:-D
OdpowiedzUsuńA co do akcji: Kastiel i Cerise wyraźnie mają sie ku sb. Oby tak dalej :-P.
UsuńPo tym rozdziale jestem ciekawa czy Marcelle czytnie akta Lysandra! Dodawaj nn jak najszybciej!
Zgadzam się
OdpowiedzUsuńAhhh... Cerise i Kastiel byliby słoską parą!
Tak jak Marcelle i Lysio <3
Co do Nata niech będzie z tą swoją Melanią i się do Marcelle nie przystawia
Hahaha mam nadzieję, że postarasz się jeśli chodzi o rozmowę z Amber (licze bardzo na Cerise ^^)
Szybko proszę o nn <3
Wpadłam nie dawno i zostaję do końca.
OdpowiedzUsuńKurde... teraz użalam się nad swoją głupotą. Czemu nie znalazłam wcześniej tego bloga? Ugh.
Pięknie piszesz! Dobrze się czyta i w ogóle. :)
Koleżanka z góry już napisała to co i ja napisać chciałam więc w sumie powtarzać się nie będę.
Czekam na ciąg dalszy!
Pozdrawiam. :)