piątek, 8 sierpnia 2014

Rozdział 14 "Święta"

Witam wszystkie czytelniczki! Chciałabym was powiadomić, że wyjeżdżam na cały miesiąc na wakacje i w związku z tym nie wiem, kiedy pojawi się kolejny rozdział. Na pewno nie za szybko. Gdy jednak już będzie informacja pojawi się na moim funpage, do którego jest link z boku w "do czytelników". Jeśli ktoś chce być poinformowany osobiście proszę o wysłanie wiadomości na mój e-mail, bądź gg.
e-mail: sakurishi.cherry.chan@gmail.com
gg: 48598346


*

Lotnisko. Dzień przed wigilią, godzina siedemnasta.
- Wyjeżdżam tylko na święta. - Mimowolnie uśmiechnęłam się lekko. - A żegnacie mnie, jakbym co najmniej jechała na swój własny ślub z zamiarem zostania w Anglii na stałe.
W pierwszym momencie byłam zdumiona ilością osób, jakie zjawiły się by mnie pożegnać na krótko przed odprawą. Poza Cerise przyjechała Iris, Violetta, Kim, nawet Melania. Z chłopców zjawił się Alexy, Armin, Lysander i Kastiel, choć ten raczej ze względu na moją przyjaciółkę, niż mnie. Mimo wszystko była to całkiem spora grupka.
- Nawet tak nie mów! - Oburzył się błękitnowłosy niemal się na mnie wieszając. - Baw się dobrze, ale wróć do nas! Będziemy za Tobą tęsknić! - Z osłupieniem zauważyłam, jak jego oczy się zaszkliły. - Obiecujesz, że wrócisz? - Zapytał pociągając nosem.
Przyznam, że mnie zatkało. Brunetka zaczęła się śmiać, a chwilę później dołączyli do nich pozostali, zaś ja bezradnie rozłożyłam ręce. Wyciągnęłam aksamitną chusteczkę z kieszeni z wyszytymi moimi inicjałami, po czym otarłam chłopakowi łzy.
- Obiecuję, tylko nie roń już łez. Zgoda? - Posłałam mu mój najlepszy z uśmiechów, na jaki w tym momencie było mnie stać.
- Obiecałaś, więc już nie możesz się wycofać. - Wyszczerzył wszystkie swoje ząbki.
Wypuścił mnie ze swoich objęć i pozwolił, by pozostali rówierz mogli się ze mną pożegnać. Dziewczyny tylko mnie wyściskały – najwyraźniej udzielił im się nastrój błękitnowłosego sprzed chwili. Armin powiedział, że mam wygrać walkę z bossem, cokolwiek miało to znaczyć. Kastiel powiedział tylko, żebym za długo tam nie siedziała, bo to on będzie musiał znosić humory Cerise, za co dostał kuksańca w bok od błękitnookiej. Potem przyszła kolej na Lysandra.
- Nie wiem dlaczego nie chcesz lecieć do Anglii, ale mam nadzieję, że mimo wszystko miło spędzisz święta. - Powiedział cicho, by te słowa dotarły tylko do mnie. Choć nie musiał się wysilać, gdyż pozostali zbili się w grupkę i zaczęli dyskutować na temat swoich planów. - Oraz że wrócisz do nas po świętach, Marcelle.
Poczułam rozkoszny dreszcz na plecach, gdy jego piękne, dwukolorowe oczy wpatrywały się w moją twarz. Gdy uśmiechnął się subtelnie odgarniając mi za ucho niesforny kosmyk liliowych włosów. Czułam, jak moje policzki delikatnie się zaróżowiły.
- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się nieco zawstydzona. - Tobie również życzę świąt spędzonych w przyjemnej atmosferze, Lysandrze.
Niestety, czas się kończył. Białowłosy cofnął się kilka kroków ustępując miejsca Cerise, która bez słów przytuliła się do mnie. Czułam jej napięte mięśnie, widziałam smutek malujący się w jej oczach i usta zaciśnięte w wąską linię.
- Uważaj na siebie. Błagam. - Szepnęła z trudem hamując łzy.
- Będę. - Uśmiechnęłam się łagodnie. - Nie myśl za dużo o mnie podczas świąt, dobrze?
- Postaram się. - Odwzajemniła uśmiech, choć nie było w nim tej energii, którą dziewczyna tryskała na co dzień. - Do zobaczenia po świętach.
Pożegnałam się z pozostałymi i przeszłam przez bramki na odprawę. Wszyscy mi machali wykrzykując ostatnie pożegnania i życząc miłego lotu. Odmachałam im i zniknęłam za zakrętem. Zgodnie ze wskazówkami stewardessy udałam się w stronę odpowiedniego korytarza.
*
Spoglądałam za przyjaciółką, dopóki nie zniknęła mi z pola widzenia. Potem odwróciłam się w stronę wyjścia i razem z pozostałymi opuściłam budynek. Dotarłam na parking z wyraźnym ociąganiem. Marcelle nie brała ze sobą żadnej walizki, gdyż wiele rzeczy zostawiła w Anglii, więc na lotnisko przyjechałyśmy razem na moim ścigaczu. Spojrzałam się na maszynę wzdychając ciężko. Ledwo się rozstałyśmy, a już mi jej brakowało.
- Jesteście naprawdę zżyte. - Z zamyślenia wyrwał mnie głos Lysandra.
- Tak, to prawda. W przeszłości było wiele sytuacji, które się do tego doprowadziły. - Odpowiedziałam wyciągając z kieszeni kurtki kluczyki. - Jadę do domu, chłopcy. Do zobaczenia.
Przerzuciłam nogę przez siedzenie i nie czekając na odpowiedź odpaliłam silnik. Ubrałam hebanowy kask na głowę i wyjechałam z betonowej nawierzchni przed lotniskiem. Zerknęłam w lusterko i dostrzegłam samolot wzbijający się w powietrze. Trzymaj się, Marcelle.
*
Stałam właśnie pośrodku salonu, w którym jeszcze dwa dni temu odbywała się wigilia razem z bliźniakami i ich rodzicami. Ci wyjechali do swoich rodziców na pozostały okres świąt, zaś Alexy i Armin postanowili urządzić imprezę również dla znajomych. Pomieszczenie wyglądało co najmniej na odmienione. Białe zasłony zastąpiły krwistoczerwone kotary, kremowy obrus zamienił się z granatowym, nawet ozdoby na choince były inne! Zafascynowana badałam każdy skrawek pomieszczenia zauważając kolejne zmiany.
- I jak się podoba? - Zapytał Alexy pojawiając się znikąd.
- Niesamowite. - Odparłam. - Nie wiem, jakiej magi użyłeś, ale musisz mnie kiedyś tego nauczyć. - Dodałam śmiejąc się cicho.
- Cieszę się, że Ci się podoba. - Uśmiechnął się szeroko.
Pogadaliśmy jeszcze moment, po czym chłopak oddalił się szybkim krokiem, gdy zobaczył, że jego brat znika w kuchni. Jak twierdził, Armin i kuchnia to katastroficzne połączenie. Wtedy też w pomieszczeniu zjawili się Kastiel i Lysander. Ruszyłam w ich kierunku.
- Och nie, tylko nie Ty. - Rzucił buntownik.
- Gdybyś się tak nie szczerzył, to może bym uwierzyła. - Uśmiechnęłam się złośliwie. - Hej Lysander. Jak było u rodziców?
- Zabawnie. - Odparł. - Cała uwaga skupiła się na Rozalii i Leo, więc nie musiałem też za dużo się udzielać. A Tobie jak podobała się wigilia z rodziną Alexego i Armina?
- Było świetnie. Mają super rodziców. - Zaśmiałam się. - Ale nic nie pobije talentu Alexego do zmiany wystroju. Wierz lub nie, ale jeszcze dwa dni temu prawie wszystko było tu w kolorach beżu i bieli. Ze ścianami włącznie.
- Żartujesz. - Czerwonowłosy wytrzeszczył oczy.
- Właśnie rzecz w tym, że nie.
- Nieźle.
Potem impreza się rozkręciła. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy, jedliśmy i piliśmy. Nawet tańczyliśmy, choć to były raczej parodie prawdziwego tańca. Zabawa powoli się kończyła, Alexy i Armin ogarniali miejsce na materace, by każdy miał gdzie spać. Ja tymczasem opierałam się o parapet i wyglądałam za okno obserwując lśniące punkciki wysoko na atramentowym niebie.
- Ufoludki nie przylecą, jeśli na to liczysz. - Oznajmił Kastiel opierając się o ścianę obok.
- A już myślałam. - Przewróciłam oczami.
- Nie martw się o nią. Chociaż nie znam Marcelle za dobrze, to wydaje się być twardą osobą, która nie da sobie w kaszę dmuchać.
- Ty... Mnie pocieszasz?
- Jak Ci się nie podoba, to mogę sobie pójść. - Burknął.
Wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Kilka osób zerknęło w naszym kierunku. To musiał być ciekawy widok – Kastiel z miną obrażonego dziecka i ja zwijająca się ze śmiechu. Kiedy w końcu się uspokoiłam i opanowałam drżące ciało zaczerpnęłam powietrza w płuca.
- Dzięki. Trochę mi lepiej.
- Dobrze, że chociaż tobie. - Fuknął.
- Oj no, nie obrażaj się. - Trąciłam go w ramię. - Chodź, pomożemy chłopakom.
- Poradzą sobie bez naszej pomocy. - Mruknął, jednak grzecznie poszedł za mną.
- Niby taki bad boy, ale pociesza ludzi z dołkiem i pomaga innym. - Zachichotałam.
- Spróbuj to komuś wypaplać, a już ja się postaram, by to były ostatnie słowa, jakie powiesz. - Zagroził piorunując mnie swoim spojrzeniem.
- Och, oczywiście, że nikomu nie powiem. To będzie moja karta przetargowa.
- Ty mała...
Nie dokończył, bo wtedy Alexemu jeden z materacy wymsknął się z rąk. W ostatnim momencie go złapałam, jednak impet spadającego przedmiotu ze schodów zmusił mnie do cofnięcia się parę kroków. A że Kastiel szedł dwa kroki za mną nieuniknionym było na niego wpaść. Uniosłam głowę do góry i uśmiechnęłam się szeroko.
- Złap za drugi koniec.

5 komentarzy:

  1. Mmm... Kastiel jaki slodziak
    Z niecierpliwoscia czekam na twoj powrot
    Mam nadzieje dowiedziec sie wszystkiego na temat swiat Marcelle
    Milych wakacji :* wroc wypoczeta, opalona i pelna weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam już dawno, ale zapomniałam skomentować. Tak więc wchodzę dzisiaj i sprawdzam czy może nowy rozdział już jest... zamiast tego pod ostatnim rozdzialikiem widzę brak komentarza ode mnie! Przeżywam szok, dostaję drgawek i zabieram się zapisanie. Tak więc:
    -Lysander. On jest po prostu taki... no... dobrze wiesz o co mi chodzi. :)
    -Kastiel i Cerise. Ta ich relacja. Po prostu boska!
    No i ogółem wszystko jest takie mniam! Ale się rozpisałam... czekam z niecierpliwością na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super i czekam nexta szkoda że dopiero teraz wpadłam na twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. KIedy będzie next oczywiście nie poganiam ale nie mogę się już doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktualnie jestem na wakacjach, jak już napisałam na początku rozdziału. Jeśli chcesz być powiadamiania osobiście o nowym rozdziale, zostawiłam rownież dane kontaktowe ;)

      Usuń